sobota, 8 sierpnia 2015

Prolog

Było lato.Końcówka lipca.Wieczór.Skocznia w Wiśle Malince nie dawała takie efektu swojej monstrualności co zimą,Gdy takim oto wzrokiem popatrzył na nią Maciej Kot przeklnął w duchu lato i zbliżające się letnie grand prix.Wiedział , brak formy z zimy przeciągnął się na lato.Co to letnie grand prix? Ktoś może zapytać.Nic w porównaniu z zimą a mimo wszystko , wszyscy zawsze patrzą na całokształt.Maciej słysząc tylko słowo ,,skoki'' nie mógł powstrzymać przewalenia oczami oraz bezradności w głosie.To nie była jego zima albo w porze wakacji lato takie słowa słyszał od trenerów,przyjaciół,rodziny a mimo wszystko  nie mógł powstrzymać chodzącej mu od dłuższego czasu myśli o rzuceniu nart w kąt.Miał 24 lata, zerowe osiągnięcia i brak jakiejkolwiek chęci kontynuowania kariery ale była jedna rzecz.Rzecz która kiedyś konkurowała ze skokami i która ją wygrała a teraz uznaje ją za drugiego brata.Chodziło o Yamahe R1. Jego marzenie z dzieciństwa które narodziło się długo przed aspiracjami zostania skoczkiem narciarskim a które teraz stało się rzeczywistością.Nie oddałby go nawet za medal olimpijski.Mimo wszystko jego ojciec i trenerzy zawsze patrzyli krzywo na  gdy go na nim widzieli.Może brało się to z obawy przed urazami,wypadkami?
Ale co to dla niego było,Więcej razy odniósł uraz na treningu źle lądując niż na motorze,Zacisnął mocniej ręce na kierownicy Yamahy po czym ostatni raz bezradnie spojrzał na skocznie.Nie wiedział co dalej.Czy ma marnować życie na coś co kompletnie przestało go cieszyć czy skakać dla świętego spokoju.Westchnął po czym nałożył kask i odjechał w stronę nawet mu bliżej nie znaną.




Przekręcam manetkę niesie mnie jednoślad,
Przez ramie za siebie opuszczam cały świat.
Mam wiarę, że kiedyś będzie lepiej brat,
A gdy mijamy ludzi Oni podziwiają Nas.






Była to zimna niedziela jak na lato.Godziny wczesno popołudniowe.Luna przeciągle westchnęła oglądając kolejny niesamowity skok na bule swojego brata i jego psiapsiółek.Normalnie by jej tu nie było no ale cóż , obiecała bratu.Była ubrana w krótkie spodenki gdyż wydawało jej się , że deszcz który padał rano był letni a wiatr który prawie , że w nocy zerwał dach sąsiadce ciepły.Luna była człowiekiem mało zdatnym na słowa innych.Nawet na przekonywania swojego ojca którego imię i nazwisko każdy zna na powrót skoków.Pamiętała początek i koniec.Zaczęła lepiej niż Jurij i skończyłą tak samo.Jednak Luna była też człowiekiem który równie szybko się nudzi.To dotyczyło wszystkiego nie tylko skoków ale co poradzić.Wracając do skoków.Była zawsze najlepsza.Pierwsze miejsce w cyklu zawodów kontynentalnych kobiet.Drugie miejsce w Zimowym pucharze świata.Złoty medal mistrzostw świata oraz kilku dobrych sponsorów.Skakała równe dwa sezony.Jakie był szok wszystkich gdy pewnego dnia rano wstała i powiedziała , że rzuca skoki i kupuje motor.Ojciec prawie dostał zawału , Jurij ryknął śmiechem a Matka tylko machnęła ręką i powiedziała że to jej życie i niech robi z nim co chce.I tak zrobiła.Myśląc o tym teraz siedząc na skoczni wie , że zrobiła dobrze.Skoki były dla niej czymś ulotnym nie tym co dla Jurija czyli całym życiem.Dla niej całym życiem była pomarańczowa Kawasaki Ninja.Dotąd sama nie pamięta co ją podkusiło aby kupić motor,Nawet nie ma prawa jazdy.Po prostu sprawia jej to nieopisaną swobodę.Nagle zobaczyła trenera słoweńców schodzącego z gniazda co było znakiem , że trening sie zakończył.Szybko wstała ale nawet z trybun mogłaby dosłyszeć , że zwycięzcą  została Jaka Hvala.To dobre.Kiedyś między nią a Jaką się coś wydarzyło ale jak to mówią to było dawno i nie prawda.Skoczkowie skierowali się do szatni a ona sama po wcześniejszym pożegnaniu z bratem i pogratulowania trzeciego miejsca od końca udała się na parking.Przeciągle założyła kask i odjechała gdzieś w Słowenie zostawiając za sobą monumentalnie nawet w lecie wyglądającą Letalnice.










                                                                     

Cześć

Przypadkiem bądź nie trafiłeś na mojego bloga. Na początku uprzedzam cię , że to mój pierwszy blog i prawdopodobnie wogule nie trafiony z porą założenia.Chyba , że biorąc pod uwagę LGP...No bo kto w lato czyta opowiadania o skoczkach narciarskich? Nie wiem.Szablon ukradł tytuł.Tytuł nad którym ślęczałam dobre dwie godziny a mianowicie nosi tytuł ,,Dwie pasje z których jedna dzieli''.Po nazwie można się trochę zorientować a czytając zakładkę ,,obsada'' jeszcze więcej.Pierwszy post jak się chyba spodziewacie będzie nosił nazwę Prolog ;D i ukaże się prawdopodobnie dzisiaj , jutro , pojutrze , za rok (żarcik).